Medytacja i harmonia energetyczna Indie.
Asany, które wykonujemy codziennie mają określone znaczenie dla poszczególnych organów, ale w znacznej części koncentrują się na przewodzie pokarmowym i żołądku. Bo jak mawiają Hindusi, "stomach is the king", słaby system pokarmowy zatruwa reszte organizmu. Ponadto dużo jest ćwiczeń wspomagających koncentracje z oddechem, napinaniem i rozluźnianiem poszczegolnych grup mięśniowych.
Bardzo ciekawe, mysle, że niedoceniane w naszej strefie kulturowej, jest ćwiczenie gałek ocznych. Okazuje sie, że codzienne ćwiczenie może skutecznie podtrzymać ostrość widzenia, a przy bardzo intensywnym treningu koordynowanym przez specjalistę wada wzroku moze sie cofnąć nawet o dwie dioptrie.
Czas w aśramie biegnie bardzo szybko, poza joga co chwila przynoszą nam jakieś nowe niespodzianki z pogranicza natury i medycyny.
Rano przed ćwiczeniami żujemy zioła, które oczyszczają zatoki, nos, krtań i przełyk. Działają rownież oczyszczająco na żołądek. Po śniadaniu dostaliśmy cienkie gałązki z drzewa Neem, które kazano mam żuć i wystającymi włóknami szczotkować dziąsła i zęby. Okazuje sie ze to drzewo ma magiczne właściwości zarówno dla zębów jak i dziąseł, antybakteryjne, antygrzybiczne, wybielające. W smaku jest gorzkie, ale dość szybko przebija się intensywny aromat kamfory, który sprawia, że to jest całkiem przyjemne zajęcie, jak gryzienie w dzieciństwie wiosennego źdźbła trawy. Trzy listki tego drzewa zjedzone na czczo regulują przemianę materii.
Oczywiście zapakuje małą gałązkę do bagażu.
Nasiona też zamówiłem, żeby wyhodować kilka drzewek w Polsce, bo dobrze rosną w dużych donicach i z uwagi na swoj intensywny zapach odstraszają wszelkiego rodzaju insekty.
Dodatkowo między zajęciami wybraliśmy się z Papa i grupą z Malezji do pobliskich świętych miejsc mocy. W małych pieczarach, pod ziemia siedzą tam od 100 i więcej lat shiddowie, którzy po intensywnym czynieniu dobra na świecie postanowili poświecić się medytacjom i zamknąć sie tam na zawsze. Nasz Papa też jest siddhem - zainteresowanych kim są siddhowie odsylam do Wikipedii.
Naukowcy próbowali się zbliżyć do tych miejsc ze specjalnym sprzętem, zeby sprawdzić, czy jest tam jakieś życie. Według przekazów osób, które nam o tym mówiły - okazuje sie, że tli sie tam jakies życie i jest energia.
Nie rozmieniałem tematu głębiej.
Zaprzyjaźniliśmy z naszymi malezyjskimi kolegami (Hindusi mieszkający w Malezji), którzy w większości pracują w nafcie i gazie.
Generalnie bardzo skromni ludzie.
Jednego wieczoru Papa zaprosił do medytacji przed wszystkimi 3 osoby, w tym naszego kolegę aktora, ktory bardzo dobrze sobie radził. Hindusi wywalili oczy do gory białkami i widać było w otwartych oczach cienki pasek białka. Nasz Maciek nie był gorszy, po kilku mrugnięciach oczyma też wybałuszył białka na wierzch i zastygł w bezruchu.
Po 15 minutach Papa mówi dość. Panowie się podnieśli a Papa z Masterem (nasz nauczyciel prowadzący zajęcia jogi) oświetlali latarkami czarną podłogę, żeby sprawdzić, ile potu, czy też pary wodnej zostało na kamiennej posadzce. Okazuje sie, że jeśli ktoś już dobrze medytuje to na posadzce nie pozostanie żaden ślad wysiłku medytacyjnego. Jeśli medytacja okupiona jest wysiłkiem, to mokra plama zostanie na podłodze. Wygrał najstarszy wiekiem i chyba doświadczeniem Hindus (ok 50), weganin od 18 lat, ktory pozostawił zupełnie suchą podłogę). Mokra plama oczywiście nie znaczy, że nie trzeba zaprzestać medytacji tylko więcej ćwiczyć i powoli wydłużać sesje.
Sztuka medytacji wg mojego pojmowania tematu objaśnianego tu wielokrotnie, polega na pełnej koncentracji i opanowaniu mózgu, ktory zarządza cała reszta. Na uchwyceniu światła wewnętrznego w naszej głowie, ktore objawia sie w okolicach szyszynki. To jest tzw trzecie oko. Chodzi o odłączenie naszej świadomości od reszty ciała.
To wszystko osiąga się poprzez odpowiednio wyćwiczony oddech, połączony z subtelną pracą odpowiednich grup mięśniowych.
Nie chce tu wchodzić w szczegóły, bo nie pisze poradnika w tym zakresie i jest to kwestia bardzo indywidualna. Ludzie różnie reagują na określone aktywności i zjawiska.
Co to nam daje? Pełne rozumienie swojego ciała, moc zarządzania nim.
A nie jak to dzieje się u większości ludzi zachodu, że to ciało zbyt mocno zarządza mózgiem.
Jak osiągnąć poziom, w którym zaczniemy odczuwać harmonię energetyczna ciała i umysłu?
Po pierwsze zrezygnować ze wszelkiego rodzaju używek, alkohol, nikotyna, mięso, ryby, nabiał blokują kanały energetyczne i osiągnięcie medytacyjnej wprawy będzie utrudnione.
Po drugie ćwiczyć jogę, pranajame i medytować.
"Tylko jak tu żyć Panie" bez tych wszystkich przyjemności, które wszyscy tak lubimy:)?
Okazuje sie, że można, że sprawny umysł, wdzięczne ciało dają tyle przyjemności, zwłaszcza dla ludzi, którzy przekroczyli już półmetek swojego życia i do wyboru maja życie na stare lata pełne wyrzeczeń i bólu, ograniczeń ruchowych i doznań przypisanych tylko do wieku młodego lub tez aktywne i uważne życie, bez imprez co drugi dzień.
Kiedy jesteśmy młodzi i imprezujemy to znosimy to wszyscy w miarę podobnie, ale Ci z nas, którzy ogarną swój życiowy balans wcześniej, nawet około 30ki - maja szansę zachować dobrą formę na długie lata, natomiast, ci którzy nic nie zmienią mogą jechać ze swoją jakością życia na równi pochyłej w dół.
Przechodząc do mojego pytania postawionego na wstępie, dlaczego ludzie tak chętnie wracają do Indii?
Otóż wyjazd do zamkniętego luksusowego kurortu w Indiach niestety niewiele daje, bo równie dobrze możecie jechać do Egiptu czy innego kraju spędzić czas w wystandaryzowanym luksusie i nic nie czuć. Pełna komercja, która przeplatając się z luksusem i wszechobecną biedą pozostawia nie najlepsze wrażenia, po których niechętnie się tu chce wrócić.
Podejście do tej biedy się zmienia, jeśli zrozumiecie, że w bardzo wielu wypadkach żebranie jest kwestią wyboru wielu hindusów, że maja opiekę w rożnych aśramach, że głodni nie będą. Dziś wcześnie rano obiegłem Arunchale (czwarty raz, jutro to zrobię 5 raz:) i na trasie widziałem ciężarówkę z wielkim kotłem jedzenia, wszyscy, którzy koczują wokół góry dostawali dużą porcję jedzenia.
Z drugiej strony otwartość i szczerość tych ludzi z jaka się spotykamy, pozwala nam się trochę otworzyć, zrzucić blokady, poczuć w sobie to co jest dla nas najważniejsze. Hindusi o nas, ludziach zachodu mówią, że w naszych krajach wszędzie dookoła mamy czysto. Ale serca niestety mamy brudne. U nich jest odwrotnie, dookoła jest brudno, ale w sercach są czyści.
Przesiadywanie w rożnych aśramach, miejscach mocy, regularne wykonywanie assan, ćwiczeń rozluźniających oddech i w końcu medytacji pozwala na zbliżenie a nawet osiągniecie stanu, w którym zaczynamy rozumieć swoje ciało.
Ciało, które często przed przyjazdem w takie miejsce działa jak niezgrana orkiestra, dyrygent, czyli mózg - sobie, główny solista - serce sobie, a poszczególne sekcje instrumentów zupełnie jak nasze systemy: nerwowy, trawienny oddechowy, itd. grają na swoja nutę.
Taka niezsynchronizowana orkiestra
brzmi słabo, zupełnie jak nasz organizm nie daje radości z życia, gdy jest rozregulowany i w kawałkach.
Jeśli ktoś jedzie do Indii z nastawieniem, zęby wyregulować swoja orkiestrę, oczyścić serce i jest otwarty na ludzi oraz wewnętrzny wysiłek, to w Indiach ma szanse, żeby ten cel zrealizować, bo aura będzie mu sprzyjać.
Athma Namaskaram.
Kłaniam się Bogu, który jest w Tobie
Kłaniam się Bogu, który jest w Tobie
Comments